Mojemu zimorodkowi
Chodź młodziutki ptaszku, podróżą zmęczony,
Który z sił opadasz, nie zaznawszy blasku,
O sile mierzonej stertą pancerzyków
-skorupek pustospadłych, chrzęszczących w poklasku.
Sfruń do mego stołu, skosztuj kanonady
smaków. Dzikiej róży miąższu w salaterce.
Paluszki słone - w kręgu na paterze,
Jeden z krwi ocieka w jego butonierce.
Spróbuj rozkoszy, płynącej z czerwieni
jarzębiny, w nieładzie na talerz skulonej.
Wargi smażone na tłuszczu głębokim
Bo za mało rzekły uczuciem rażonej.
Oko za oko, a ząbek za ząb.
Mam tu zęby chrupkie i zwapnieniem zdrowe,
Oczy! - tak puste bez czarnej oprawy,
Przewrócone leniwie na szczęście majowe.
Bez, żałobą czarny i czarna porzeczka.
Dzióbnij, niepomny na trudy zbierania,
z resztką paznokci długozdzieranych
Pesteczki jabłoni - Drzewa Poznania.
A gdy - nadęty, upierzeniem napchany,
Staniesz na chrabąszczu nad przepaścią srogą,
Zobaczymy czy nie omskniesz przekrzywioną nogą,
By spać i tworzyć własne pustostany.
Który z sił opadasz, nie zaznawszy blasku,
O sile mierzonej stertą pancerzyków
-skorupek pustospadłych, chrzęszczących w poklasku.
Sfruń do mego stołu, skosztuj kanonady
smaków. Dzikiej róży miąższu w salaterce.
Paluszki słone - w kręgu na paterze,
Jeden z krwi ocieka w jego butonierce.
Spróbuj rozkoszy, płynącej z czerwieni
jarzębiny, w nieładzie na talerz skulonej.
Wargi smażone na tłuszczu głębokim
Bo za mało rzekły uczuciem rażonej.
Oko za oko, a ząbek za ząb.
Mam tu zęby chrupkie i zwapnieniem zdrowe,
Oczy! - tak puste bez czarnej oprawy,
Przewrócone leniwie na szczęście majowe.
Bez, żałobą czarny i czarna porzeczka.
Dzióbnij, niepomny na trudy zbierania,
z resztką paznokci długozdzieranych
Pesteczki jabłoni - Drzewa Poznania.
A gdy - nadęty, upierzeniem napchany,
Staniesz na chrabąszczu nad przepaścią srogą,
Zobaczymy czy nie omskniesz przekrzywioną nogą,
By spać i tworzyć własne pustostany.
Kędzierska '13
Komentarze
Prześlij komentarz