Rozprawka


Alicji Małszyckiej
No i piszę teraz
 rozprawkę
I piszę
I leję tę wodę
I męczę, dobieram słowa
Ciężkie wielkością swoją w porównaniu do miałkości moich przemyśleń 
i mojej pogardy dla samego pisania szablonowego
I odbiera mi toto potem chęci do wszelkiego tworzenia
I stworzenia, do dzieci moich słownych
I co ze mnie za matka za czarodziejka słowa płodna
Kiedy szarpię się ze słowem
Kiedy niechęcią do niego pałam
Kiedy wyżywam się nim na nim samym
I słowami słowa obrażam
Obrazoburczo
Kalaniem słowa jest moja pisanina szkolna
I teraz tutaj wyżalam się wartką strugą
Gdzież indziej
Ale to z kolei kala ową rozmowę, zamienia w śmietnik
Gdzie wyrzucam frustrację moją przez słowa dla słowa
Dramatyzmem moim przesiąkam, nasączam się do wycieku
Do ufontannienienia, wylewu
I zalewam Ciebie, niewinną
Winy pozbawioną

Wybujały same z siebie płodne moje emocje
Nazbyt, bez potrzeby jakiejkolwiek, niechciane, wyrzucane
A jednak przez wyrzucanie owo jedynie istniejące
O! Słowa słodkie płodne rozradzające się szalone
Króliki letnie
Po co żyjecie
Po co mnożycie
We mnie a dla mnie chyba tylko
Sama sobie przyjemność sprawiam tą pisaniną nieszczęsną
A żeby ją uzyskać odbić je muszę
Z daleka spojrzeć na urodzone
Basta
Przesyt wszystko zepsuje
Sza już
Cisza Tobie
Ci
Sza
Kędzierska '16

Komentarze

Popularne posty