Twarzowiec

Dwa stawy bliźniacze- mocarne, moczarne
I bory się kręcą jak zorze polarne
Lądolód lekki wokoło uwity
I krzewy się kręcą, jak rzęsy lolity.

Tak szybko, tak szybko jak sanie z tej górki

(dzieciństwo widzę w osiedlowej zimie)
Po bokach lecą wszechczasu pazurki
Nieuchwytne, niepisane w zdziecinniałym rymie

A potem płateczki kochane, różane

Choć szare i blade, jakby uschłe przed laty
Ja życie wprowadzę w te- winem skalane
Widmowe uniesienia twarzy popielatej.


Kędzierska '13

Komentarze

  1. Ten oficjalnie zostaje moim ulubiony... Bardzo lubię wierszę, a chyba najbardziej za to, że można je przeczytać kilka razy i utworzyć różne obrazy tego, co autor miał na myśli... Sama nie umiem pisać wierszy, ale Tobie wychodzi to fantastycznie i na pewno będę zaglądać :)
    Dużo weny i natchnienia!
    ~Stara znajoma Feniksa

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za pochwałę i obietnice wpadania. Chciałabym jednak pisać dla kogoś, a nie tylko do szuflady. Jak dla mnie wiersze są po to, by się nimi dzielić ;D Cieszę się też, że ktoś może pokusić się o interpretację ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pokuszę się o interpretację dość wybiegającą od rzeczywistego przekazu Autorki.
    Widzę tu osobę wychowaną wśród piękna natury, która wspomina zamierzchłe czasy w miejscach, które teraz odwiedza.Z tęsknoty za tamtymi czasami upiła się i wiruje jej w głowie cały obraz. i drzewa i krzewy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty